wtorek, 29 marca 2011

grabu grab

grabię sobie, grabię a tu patrzę zając D:
złapałem go, trochę pomęczyłem głaszcząc i wypuściłem... kocica była niedaleko i za nim poleciała. Ciekawe czy wróci ^^ a krzywdy raczej zajączkowi nie zrobi, bo jest mniejwięcej jego rozmiarów :3

Natomiast ja, z niewiadomych powodów nie napisałam wczoraj o kościele, choć obiecałam sobie napisać :x
Gomenasai :c
Było czytanie o tym jak Jezus zagadał Samarytankę. Powiedział, że da jej wody żywej, po której nigdy pragnąć nie będzie. Pierwsze skojarzenie: brak pragnień równa się brakowi życia :x czyli otrucie? Woda żywa oznaczać może krew, która płynie w nas... Więc Jezus nosicielem jakiejś choroby? D:
Był też fragment, gdzie mówił coś o tym, że ten, który skosztuje wody żywej sam stanie się źródłem tryskającym dla niej... Więc może niekrzepliwość krwi, plus choroba na wzór trądu, czyli samoczynnych uszkodzeń skóry? Wykąp takiego w studni Jakubowej i cała wioska od razu "uświęcona" :x


Nie miałam zamiaru urażać niczyich poglądów religijnych. To po prostu moje dziwne skojarzenia... Aczkolwiek mojej psychice podoba się obraz mesjasza, otwierającego rany, by napoić samarytankę...


Tak naprawdę pewnie chodziło mu, że sam jest wodą żywą, a pragnieniem jest zwątpienie w Boga. Bo ludzie działają tak, że nie wierzą, dopóki czegoś nie zobaczą :c


---------------------------------------

Gdybyś nie wierzył,
A całe Twoje ciało
Zaczeło świeżbić,
Gdyby od kości odpadało,

Gnijąc na ziemi,
Gdyby robaki wiercić
Je smacznie zaczęły,
Gdybyś stał się przeklęty,

Kogo byś wezwał?
Kogo prosił o ratunek?
Kogo błagał, przed kim klękał?

Ja nikogo... Skręcony bólem
Leżałbym, jak leżę teraz,
Szepcząc na pożegnanie "dziękuję".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz