niedziela, 22 maja 2011

Pocieszenia słów kilka

po pierwsze...
o kur*a, ale Czesław i jego muzyka działają na moje uczucia...


no ale teraz nie o tym.
jeden z niewielu postów, gdzie nic z mojej wątpliwej "sztuki" nie wystąpi.
Po prostu czytałem jeden blog. Prowadzi go moja znajoma, była Betonobrodego. Dawno nie miałem takiej nieokrzesanej chęci przypierdolenia kobiecie w twarz. Tak niszczyć ciało od środka i od zewnątrz z takich powodów. Wiem, miłość to nie błahy powód... ale... jakby to powiedzieć... widziałem i słyszałem już wiele.
Patrzyłem, jak wyjmują zwłoki z wraku samochodu, gdy rodzina martwego kierowcy patrzyła na bezwładne ciało, którego głowa była tak nieszczęśliwie rozłupana, że wylewał się z niej mózg.
Widziałem, czekając na pociąg, jak ktoś rzucił się pod rozpędzoną maszynę. Krew i flaki obryzgały cały peron.
Nie mówiąc o moich halucynacjach...


Znam... nazwijmy ją Złotoskrzydłą. Jest adoptowana. Jeździ na wózku. Jej "kochający" ojczym znęcał się nad nią, napierdalając bez litości, podczas gdy jej matka chodziła pijana jak belka. Przez nieustające napięcie, chciała od tego jakoś uciec, no i nie widząc żadnego wyjścia, wzięła narkotyki po raz pierwszy (teraz niech odezwią się kur**, które szydzą z ćpunów, twierdząc, że to ścierwa, że stoczyli się tak nisko). Prawdopodobnie nie zrobiłaby tego znowu, ale jej znajomi... byli jacy byli. Teraz nie może już przestać.
Potrzeba tylko silnej woli?
Srajcie się z tym, a później zjedzcie. Nie brała dla mnie przez trzy dni. Po czym kiedy siedzieliśmy w parku, dostała padaczki, tracąc przytomność.
Czy ktoś kurna wie, jak to przytulać kogoś w trakcie takiego napadu, nie wiedząc czy się wybudzi?
Ech... no i druga. Była gdzieś ze Śląska. Jej rodzice rozeszli się, gdy miała 7 lat. Ojciec wyjechał gdzieś daleko i słuch po nim zaginął. Zamieszkała z matką (z którą się nienawidziła), lecz niedługo potem przeniosła się do babci. Wszystko pięknie. Nie pamiętam czy to były 14, czy 15 urodziny... ważne jednak, że w tamtym roku odnalazła być może miłość swojego życia. Bynajmniej tak wtedy uważała. W dzień urodzin przyjechał do niej. Uczucie nadało sens jej życiu. Miała dla kogo egzystować.
No i zgadnijcie co się stało!
Zginął tego samego dnia potrącony na przejściu dla pieszych przed jej blokiem zaraz po tym, jak od niej wyszedł. Dowiedziała się o tym dopiero po kilku dniach...
Nie udało jej się powiesić i trafiła do szpitala. Przyjechali rodzice troska i w ogóle.
No i kolejna zagadka, zgadnijcie, co tatuś powiedział do córeczki?
"Co ty sobie, kurwa, wyobrażasz? Pomyślałaś chociaż ile wydałem na benzynę?"
Po tym zmarła jej ciotka, potem babcia.
Jej dwoje najlepszych przyjaciół zachorowało na jakieś nieuleczalne świństwa...
Wkrótce potem urwał się nam kontakt.


Wiecie jak mi z tą wiedzą? Czuję się dupkiem i skurwysynem za samo swoje życie, że mi tak dobrze. Co prawda, dostałbym podwójnego combo-breaka w twarz za te słowa, bo pomogłem im przetrwać te chwile...
Ale kurwa, ludzie, kiedy wam źle, przeczytajcie to sobie raz jeszcze i pomyślcie czy wasze problemy naprawdę nimi są.
Zapytacie się jak one żyją? Normalnie. Śmieją się tak jak inni, płaczą z powodu niespełnionych miłosnych westchnień, stresują się przed egzaminami. Różnica jest taka, że teraz wiedzą, jaką wartość ma życie.




Może jeszcze kiedyś opowiem kilka historii, które znam, albo przeżyłem...
Tylko proszę,
Żyjcie,
Kochajcie,
Płaczcie,
Ale nie odchodźcie.

7 komentarzy:

  1. "dziękuję" chyba nie jest wystarczające po przeczytaniu tego i ze łzami w oczach uświadomieniu sobie kilku spraw, ale dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie masz za co dziękować:) po prostu podzieliłem się kawałkiem wspomnień

    OdpowiedzUsuń
  3. o bogu dzięki za otworzenie oczu

    OdpowiedzUsuń
  4. Może jeszcze kiedyś opowiem kilka historii, które znam, albo przeżyłem... ALBO ZMYŚLIŁEM


    ................;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Sietrzenkiewikowicz22 maja 2011 22:21

    Ja żyje tylko dzięki czytaniu tego bloga. Ostatnio nawet sprzedałem organy mojego pudla Fafika na czarnym rynku żeby móc opłacić internet tylko po to żeby być obecnym i wiernym czytelnikem!

    (Fafik twoja ofiara była w słusznej sprawie [*])

    OdpowiedzUsuń
  6. dawno łzy nie zawiesiły mi się na gałkach ocznych...

    ...cieszenie się z faktu " och żyję" też jest trudne...oczywiście, że moich problemów nie odważyłam bym się porównywać do tych, które tu przedstawiłeś...ale od czegoś zawsze psychika się załamuje... i zazwyczaj są to te małe błahe problemy...

    OdpowiedzUsuń